Bunt w Kancelarii Sejmu. Domagają się podwyżek
W Kancelarii Sejmu trwa konflikt dot. podwyżek dla sfery budżetowej, które obiecał Donald Tusk. "Decyzja o waloryzacji wynagrodzeń o 7,7 proc. zamiast o 20 proc. przewidziane w ustawie budżetowej na rok 2024 narusza obowiązujące przepisy ustaw oraz zasadę równego traktowania pracowników administracji państwowej" – "Rzeczpospolita" cytuj fragment pisma, które do marszałka Szymona Hołowni z Polski 2050, wicemarszałków oraz szefa Kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego skierowali pracownicy Kancelarii. Pod pismem podpisało się kilkaset osób, a w całej Kancelarii jest ich zatrudnionych 1,7 tys.
Tusk, jeszcze zanim został premierem, obiecał podwyżki o 30 proc. dla nauczycieli i o 20 proc. dla pozostałych pracowników sfery budżetowej. Obietnicę powtórzył podczas exposé w Sejmie. Tymczasem pracownikom Kancelarii Sejmu podniesiono w tym roku płace tylko o 7,7 proc.
Spór trwa od dłuższego czasu
W marcu "Rz" cytowała pismo, jakie do szefa Kancelarii Jacka Cichockiego skierowała zakładowa "Solidarność" oraz Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Pracowników Kancelarii Sejmu. "Pragniemy podkreślić, że wysoka inflacja z lat 2021–2023 nie była wystarczająco rekompensowana" – napisali związkowcy. "Zapowiadane 20-proc. podwyżki nie obejmą Kancelarii Sejmu" – dodano.
"Zdaniem kierownictwa kancelarii podwyżki wyniosły właśnie obiecane 20 proc. Chodzi o to, że w listopadzie ubiegłego roku podwyżki w średniej wysokości 12,3 proc. przyznała pracownikom odchodząca szefowa Agnieszka Kaczmarska, związana z PiS. Podwyżki przyznane przez nową ekipę, wynoszące 7,7 proc. wraz z tymi wcześniejszymi sumują się do 20 proc. Z tą metodologią obliczania podwyżek nie zgadzają się związkowcy, których zdaniem tylko w tym roku powinny wynieść one 20 proc." – czytamy.